20 grudnia 2013

Chapter 2

Destiny's POV

Spojrzałam jeszcze raz na przeciwległy koniec klasy z nadzieją, że mój zmęczony i skacowany mózg płata mi figle, jednak na moje nieszczęście ponownie ujrzałam bruneta, który właśnie schylał się po zrzuconą czapkę. Napotkawszy jego wzrok automatycznie odwróciłam głowę, udając, że mówię coś do Channell, która spoglądała na mnie z rozbawieniem.
- Co za dupek – mruknęłam, wykrzywiając twarz w grymasie.
- Des, nawet go nie znasz – stwierdziła przyjaciółka, ukradkiem spoglądając na chłopaka przez moje ramię. - Swoją drogą jest całkiem seksowny – szepnęła mi do ucha, uśmiechając się znacząco.
Channell uwielbiała bawić się chłopakami, stwarzać pozory zakochanej i narobić nadziei, tylko po to, by następnie bezpretensjonalnie ich porzucić. Zachowywała się tak odkąd nakryła miłość swojego życia na zdradzie z jakąś przypadkową dziewczyną z wymiany.
- I co z tego? - spytałam, unosząc do góry brwi. - Nie sądzę, aby przeszkadzało mi to w znienawidzeniu go, tym bardziej po tym jak mnie potraktował – podsumowałam.
Nell prychnęła i machnęła ręką, szepcząc pod nosem, że jestem głupia i całkowicie się nie znam. Ignorując jej docinki zajęłam się czytaniem lektury, którą pan Stewart zadał nam dwa dni temu. Nie dane było mi jednak zająć się książką, która jako nieliczna lektura zaczynała mnie właśnie ciekawić, gdy poczułam znaczące wibrację w mieszeni mojej kurtki. Wyciągając z niej pośpiesznie telefon, schowałam go za książka, tworząc minimalną, artystyczną wierzę z rzeczy moich oraz Channell i odblokowałam ekran.

Wiadomość od: Jason
Ślicznotko, przyjadę po ciebie po zajęciach. Zabieram cię do kina.

Mimowolnie się uśmiechnęłam i przygryzłam wargę, na samą myśl o spędzeniu wieczoru z Jasonem. Przypomniawszy sobie słowa mojej mamy o późnym powrocie do domu jeszcze bardziej się ucieszyłam.

Wiadomość do: Jason
Możemy potem wpaść do mnie. Moja mama wychodzi na noc.

Wiedziałam, że gdy Danielle informuje mnie o swoim późnym powrocie do domu, nie wróci wcale, bądź dopiero nad ranem. Była to jej stara śpiewka, tylko po to, by utrzymać mnie w domu. Sądziła, że jeśli zadzwoni po północy informując mnie, że nie wróci na noc, niczego nie zrobię, grzecznie czekając na nią w domu. Nie chciałam pozbawiać jej tej iluzji.

Wiadomość od: Jason
Kiedyś podziękuję Danielle za te jej nocne wyjścia. Zadzwonię jak będę.

Schowałam telefon do kieszeni, usiłując ponownie zająć się lekturę, jednak bezskutecznie. W głowie miałam jedynie naszą upojną noc z Jasonem, której już nie mogłam się doczekać.

***

Wychodząc ze szkoły poczułam jak ciepłe powietrze muska moją twarz, a wiatr, bawiąc się kosmykami moich włosów, przyjemnie orzeźwiał. Zdążyłam zapomnieć już o porannej sytuacji z brunetem. Okazało się, że uczęszczamy razem jedynie na lekcje angielskiego, co sprowadzało się do tego, że nie musiałam widywać jego osoby zbyt często. Uradowana zbiegłam w dół po schodach, dostrzegając z oddali czarne BMW. Jason złapał mnie w pasie i uniósł do góry, obracając się wokół własnej osi. Gdy wreszcie postawił mnie na ziemię, złożył na moich ustach namiętny pocałunek, chwytając twarz w swoje dłonie. Napierając na mnie sprawił, że usiadłam na masce samochodu, a on sam stanął między moimi nogami.
- Tęskniłem – mruknął mi do ucha, gryząc delikatnie jego płatek. - Seksownie dziś wyglądasz – stwierdził, spoglądając na mnie od góry do dołu, by ponownie wrócić na górę i zatrzymać się na mojej klatce – bardzo seksownie – dodał, gładząc kciukiem mój policzek.
Uśmiechnęłam się delikatnie, przykładając policzek do jego dłoni. Lubiłam gdy mnie dotykał lub całował. Czułam się wyjątkowo i tak też traktował mnie Jason - jakbym była wyjątkowa.
- Chodźmy – powiedział po chwili, odchodząc ode mnie.
Otwierając drzwi, kątem oka dostrzegłam bruneta, jak wsiada do niebieskiego, sportowego Nissana GT-R. Samochód był już tak stuningowany, iż nie wyobrażałam sobie, aby można było jeszcze cokolwiek w nim zmieniać. Wciąż nie wiedziałam jak chłopak się nazywa, lecz zupełnie mnie to nie obchodziło. Swoim zachowaniem sprawił, że zraziłam się do niego już na samym początku, tym samym nie mając najmniejszego zamiaru zawiązywać z nim jakiejkolwiek przyjaźni. Brunet odpalił silnik, który zamruczał niczym pantera i z piskiem opon wyjechał z parkingu, nie omieszkując wejść w zakręt driftem. Spoglądałam za nim jeszcze przez dłuższą chwilę, nim zniknął mi z oczu.
- Des, wsiadasz? - moich uszu dobiegł głos Jasona.
Przetarłam twarz dłonią i bez słowa zajęłam miejsce pasażera, siadając na czarnym, skórzanym fotelu.


Justin's POV

Cholernie nienawidziłem tej szkoły, włącznie z tymi wszystkimi ludźmi, którzy tam byli. Moi znajomi ukończyli już edukację i zostałem zupełnie sam. Było to jedynie towarzystwo, które przypadło mi do gustu i było całkiem normalne, a reszta zupełnie mnie nie obchodziła. Miałem wrażenie, że rocznik młodszy ode mnie jest już zupełnie inny, bardziej dziecinny. Chciałem jedynie jakoś odbębnić ten rok, zdać egzaminy i wynieść się stąd jak najszybciej. Gdyby nie ta pieprzona wpadka nie trafiłbym na odwyk, a co za tym idzie, nie musiałbym użerać się tu kolejnego jebanego roku. Wyciągnąłem z paczki papierosa i włożywszy go do ust, przytrzymałem wargami. Wolną ręką wyciągnąłem z kieszeni zapalniczkę i odpaliłem go, wypuszczając w powietrze chmurę dymu. Wchodząc gładko w kolejny zakręt, przyspieszyłem, delektując się chwilą. Uwielbiałem być sam. Mogłem wówczas spokojnie zebrać myśli, zastanowić się nad wszystkim i przynajmniej w minimalnym stopniu poukładać pewne sprawy. Zaciągnąłem się, ponawiając czynność kilkakrotnie, aż wreszcie wyrzuciłem niedopałek za okno, uprzednio je uchylając. Przyjemne, ciepłe powietrze musnęło moją twarz. Uśmiechnąłem się pod nosem. Uwielbiałem to, kochałem wręcz. Wyścigi, były dla mnie pewnego rodzaju oderwaniem od rzeczywistości, moją pasją, a także częścią życia, z której nigdy nie zdecydowałbym się zrezygnować. Poczułem w kieszeni wibracje telefonu i nieco zwolniwszy, wyciągnąłem go i odebrałem.
- Co jest? – mruknąłem, podtrzymując jedną ręką iPhone'a.
- Dziś, Victory Boulevard. Wchodzisz? - usłyszałem w słuchawce znajomy głos.
Nie musiałem się zastanawiać. Odpowiedź była oczywista.
- Jasne – uśmiechnąłem się szeroko.
- Bądź na dziesiątą.
Rozłączyłem się i rzuciłem telefon na siedzenie pasażera. Gdy wyciągałem z paczki kolejnego papierosa, uśmiech nie schodził mi z ust.
- Wracasz do gry, stary – mruknąłem do siebie, podpalając szluga.


***
Destiny's POV

Nim dojechaliśmy do kina zbliżała się godzina siódma wieczorem. Jason musiał pojechać do domu, aby pomóc swojej siostrze, która właśnie się do niego wprowadzała. Ich rodzice co jakiś czas musieli wyjeżdżać służbowo do Nowego Jorku, a obawa przed zostawieniem swojej ukochanej córki była tak wielka, iż postanowili pozostawić ją pod opieką starszego brata. Kristal była młodsza ode mnie o zaledwie rok, dlatego doskonale się z nią dogadywałam. Niejednokrotnie opowiadała mi jakieś zabawne historie związane z Jasonem, za co byłam jej niezmiernie wdzięczna. Traktowałam ją niemal jak przyjaciółkę, lecz pewne sprawy zastawiałam tylko i wyłącznie dla Channell. Usłyszałam znajomą melodię, która wydobywała się z mojej torebki. Wyciągając z niej telefon, naciskając zielony przycisk.
- Co tam, skarbie?
- Mam dla ciebie fantastyczną propozycję – usłyszałam po drugiej stronie słodki głos Channell.
- Zamieniam się w słuch – odparłam, opierając się o maskę samochodu.
- Dziś o dziesiątej odbywają się wyścigi – zaczęła podekscytowana. - Tom dał mi znać gdzie dokładnie i chciał, żebym wpadła. Oczywiście powiedziałam mu, że idziesz ze mną.
Jasne, jak mogłabym zapomnieć o Tomie. Pseudo rajdowcu facecie Nell, którego właśnie oplatała sobie wokół palca. Z chęcią wybrałabym się na takie przedstawienie, jednak byłam już umówiona z Jasonem. Spojrzałam na swojego chłopaka, który właśnie zmierzał w stronę wejścia do kina, spoglądając na mnie wyczekująco.
- Wiesz, że ten wieczór mam zarezerwowany dla Jasona – powiedziałam.
- Daj spokój. Powiedz mu, że twoja mama jeszcze nie pojechała i że właśnie w tej chwili z nią rozmawiałaś – zaczęła. Wiedziałam, że nie odpuści. - Po filmie pojedziesz do domu, powiesz, że dasz mu znać jak Danielle sobie pójdzie, a my spokojnie pojedziemy na miejsce i wrócimy przed dwunastą – zakończyła. Wiedziałam, że uśmiecha się triumfalnie.
Dla niej musiałam okłamywać własnego faceta. Jednak z drugiej strony doskonale wiedziałam, że Jason nie chciałby, abym tam szła. Nie lubił takich rzeczy, były dla niego „dziecinnymi zabawami” które najczęściej kończyły się śmiercią. Mnie jednak coś w tym pociągało i miałam ogromną ochotę, aby tam pójść.
- Dobra – zgodziłam się w końcu. - Ale w razie czego kryjesz mój tyłek.
Nell zaśmiała się radośnie.
- Jak zawsze, skarbie – odparła. - Przyjedziemy po ciebie za piętnaście dziesiąta. Pa!
- Będę czekać.
Rozłączyłam się i schowawszy telefon do torebki, ruszyłam w stronę Jasona.
- Z kim rozmawiałaś? - spytał od razu, gdy tylko się przy nim znalazłam.
- Z mamą – skłamałam, jak ustaliłyśmy z Channell. - Pytała kiedy będę, bo jeszcze nie pojechała i będzie robić kolację – okłamywanie, nawet Jasona, przychodziło mi z niezwykłą łatwością. Nie byłam z tego dumna. Zdałam sobie jednak sprawę, jak dziecinnie brzmi moje tłumaczenie.
- Jasne – mruknął. - Po filmie odwiozę cię do domu i dasz mi znać, jak Danielle wyjdzie.
Przyciągnął mnie do siebie, wpijając się w moje usta. Odsuwając się, klepnął mnie w tyłek, puszczając oczko i pociągnął w stronę wejścia.
Po skończonym seansie tak jak się umówiliśmy Jason odwiózł mnie do domu. Czym prędzej wbiegłam do swojego pokoju i ruszyłam do łazienki, by wziąć szybki prysznic. Wychodząc, natknęłam się w drzwiach na moją mamę.
- Wybierasz się gdzieś? - spytała, unosząc do góry jedną brew.
Ja nigdy nie potrafiłam tak zrobić, choć wiele razy próbowałam.
- Wzięłam prysznic i kładę się do łóżka – odparłam, ruszając w stronę łóżka.
Wyciągnęłam spod kołdry piżamę, z powrotem zmierzając do łazienki. Danielle podążyła za mną wzrokiem, a gdy tylko znów pojawiłam się w pokoju, posłała mi dumny uśmiech. Uniosła do góry lewą dłoń i odsunęła rękaw koszuli, aby móc spojrzeć na swój złoty zegarek.
- Muszę już wyjść – pocałowała mnie w czoło i ruszyła w stronę drzwi. - Być może wrócę trochę później niż planowałam. W razie czego masz wszystko w lodówce – powiedziała na odchodnym i zamknęła za sobą drzwi, opuszczając pomieszczenie.
Czym prędzej podeszłam do okna, wyczekując aż odjedzie, a nasz samochód zniknie z mojego pola widzenia. Upewniwszy się, że mama już nie wróci, podeszłam do szafy, wyciągając nową bieliznę. Z Porannego stroju zmieniłam jedynie czarną bokserkę, na tego samego koloru luźną, przezroczystą bluzeczkę. Poprawiłam makijaż i zbiegłam po schodach, zabierając ze sobą po drodze najpotrzebniejsze rzeczy.
- Myślałam, że już nigdy się nie doczekamy – rzuciła Channell, gdy tylko wsiadłam do samochodu. - Ruszaj, mamy mało czasu – nakazała Tomowi.
Chłopak czym prędzej odpalił wóz i ruszył w kierunku wyznaczonego miejsca. Doskonale poznawałam okolice, którymi zmierzaliśmy do umówionego punktu, lecz nie potrafiłam dokładnie stwierdzić,na której z ulic odbyć ma się wyścig. W końcu Tom skręcił w boczną uliczkę, a następnie wyjechał na zatłoczoną samochodami drogę.
- Victory Boulevard – szepnęłam, otwierając szeroko oczy.
Widok, jaki się przed nami rozpościerał, był wprost niesamowity. Setki wspaniałych, kolorowych samochodów, poprzerabianych na przeróżne sposoby. Większość z nich miała zapalone neony pod podwoziem, co wyglądało wprost nieziemsko. Jak oczarowana wysiadłam z samochodu i ruszyłam za Tomem. Nell czym prędzej dołączyła do mnie, chwytając mnie za rękę.
- Wiem, jak nazywa się ten chłopak – szepnęła mi do ucha.
- Świetnie – wiedziałam, że przyjaciółka znalazła sobie nową ofiarę – ale mnie to nie obchodzi.
- Justin – zachichotała, ignorując moją uwagę. - Prawda, że słodko?
Pokręciłam głową z dezaprobatą, zatrzymując się tuż przy linii startu. Wszystkie cztery samochody były już na miejscu.


Justin's POV

Oblizałem usta, sprawdzając czy wszystko mam odpowiednio przygotowane. Upewniwszy się, że wszystko jest na swoim miejscu, ponownie oblizałem wargi i położyłem dłonie na kierownicy, porządnie ją ściskając. Siedziałem w tym już od ponad dwóch lat, lecz doskonale wiedziałem, jak obchodzić się z samochodem. Tu nie liczyła się jedynie prędkość, ale także taktyka i spryt, których często brakowało początkującym. Liczyli jedynie na moc swojego silnika, która – jakże mi przykro – najczęściej ich zawodziła. Przygotowując się do startu, zagryzłem dolną wargę. Widząc gest startowy, czym prędzej ruszyłem z miejsca, zostawiając za sobą przeciwników. Samochód wydał charakterystyczny warkot, przyjemny dla mojego ucha. Tak, refleks także był niezmiernie ważną częścią tej zabawy. Wciskając gaz w podłogę zwiększyłem jeszcze bardziej dzielącą mnie odległość od pozostałych, zostawiając za sobą smugę białego dymu. Choć licznik wskazywał już ponad 190 km/h był to dopiero początek umiejętności, jakie potrafiła zaprezentować moja ukochana maszyna. Szybko zmieniając bieg, gładko wszedłem w zakręt, posługując się techniką driftu, by następnie wyprostować auto. Obraz zaczął powoli lekko się rozmazywać, a w lusterkach nikły w oddali światła pozostałych trzech samochodów.
- Nie postarałeś się, Chaz – mruknąłem, uśmiechając się pod nosem.
Choć prawie rok czasu nie jeździłem, to nie wypadłem z wprawy. Wystarczyło parę jazd próbnych i czułem się jak dawniej. Choć byłem pierwszy, doskonale zdawałem sobie sprawę, że nie mogę zwolnić. Tak samo jest, gdy biegniesz. Do samego końca trzeba utrzymać tempo, a nawet i przyśpieszać, by przypadkiem nikomu nie przyszło do głowy cię wyprzedzić. Wchodząc gładko w kolejny zakręt dostrzegłem z oddali linię mety. Była to ostatnia prosta. Dociskając gaz do samego końca, czułem, jak w moich żyłach buzuje adrenalina, dzięki której czułem, że żyję. Kochałem to nad życie i uwielbiałem wygrywać. Minąwszy linię oznaczającą koniec trasy, czym prędzej zahamowałem i z uśmiechem na twarzy wysiadłem z samochodu. Poklepałem po masce mojego Nissana i zwróciłem się w stronę przyjaciela, krzyżując ręce na piersi.
- Wiedziałem, że nie wyszedłeś z wprawy – stwierdził, poklepując mnie po plecach.
- Nie mam pojęcia skąd ich wytrzasnąłeś, ale i tak było zajebiście – odparłem, a z moich ust wciąż nie schodził uśmiech.
- Trzymaj – wręczył mi plik banknotów. - Odezwę się niedługo w sprawie następnego.
Ruszył w stronę tłumu, uprzednio ponownie poklepując mnie po plecach.
- Widzicie?! - słyszałem krzyk Chaza – Tak się wygrywa!
Zaśmiałem się pod nosem, wsiadając do samochodu.


***

Drugi rozdział za nami, tym razem z perspektywy Des oraz Justina.
Osobiście jestem zadowolona z tego rozdziału, lecz ostateczny werdykt pozostawię Wam.
Pojawiła się zmiana w bohaterach

Zachęcam do komentowania oraz dodawania do obserwowanych :)

Do następnego

20 komentarzy:

  1. Super *_*
    Kiedy dodasz następny ?

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne opowiadanie *.*
    Już nie mogę się doczekać dalszych losów bohaterów xx
    @bemybabemaybe

    OdpowiedzUsuń
  3. to jest niesamowite skfjnkfjnwkfnwkfnwkefnwe

    OdpowiedzUsuń
  4. dziękuję @prezentbiebera że podałaś mi link :) na pewno będę czytać z przyjemnością <33

    OdpowiedzUsuń
  5. mam nadzieję że Destiny długo z nim nie będzie i w końcu będzie z jusem ahhahah<33 dziękuje za info o blogu @prezentbiebera :)

    OdpowiedzUsuń
  6. hshsushesbdhdj to dopiero 2 rozdział a juz to uwielbiam <3

    OdpowiedzUsuń
  7. nie mogę doczekać się następnego,naprawdę dobrze piszesz :)

    OdpowiedzUsuń
  8. lubię to ! haha
    naprawdę ciekawe :3

    OdpowiedzUsuń
  9. Już kocham to opowiadanie! WYŚCIGI, niech będzie ich jak najwięcej. Dopiero drugi rozdział, ale mimo wszystko już podoba mi się to, co tu tworzysz. Bardzo ładny szablon, wszystko jest przejrzyste i nie trzeba się doszukiwać tego, co chcemy znaleźć.
    Podoba mi się również przedstawienie postaci, jednak... Nie wiem dlaczego, ale nie mogę przyzwyczaić się do Jasona w takim ciele. Wydaje mi się jakby był zbyt stary hahaha Ale no mniejsza z tym ♥
    Dodaję opowiadanie do obserwowanych i bardzo proszę byś informowała mnie na TT @TinyDrug ♥


    ( www.collision-fanfiction.blogspot.com )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję Ci bardzo za te wszystkie miłe słowa ♥
      właśnie z Jasonem miałam mały problem. nie mogłam dobrać do niego odpowiedniej osoby, która odzwierciedlałaby moje wyobrażenie o nim. może w dalszej części, gdy poznamy go bardziej będzie lepiej :D

      Usuń
  10. to jest takie boskie ♥♥
    dziękuję @prezentbiebera ,mam nadzieję że nowy okaze się wkrótce :)

    OdpowiedzUsuń
  11. naprawdę dopracowane :)

    OdpowiedzUsuń
  12. naprawdę genialne ;) czekam na dalszy rozwój akcji <3

    OdpowiedzUsuń
  13. OMG rozdział jest cudowny <3 najciekawsza to była końcówka przyznam szczerze. Czekam na następny @ilysm_jbiebs

    OdpowiedzUsuń
  14. Twój blog został nominowany na http://nominacje-collisionff.blogspot.com/2013/12/nominacja-4-belieber.html ZAPRASZAM!v

    OdpowiedzUsuń
  15. Ojej *.*
    Drugi rozdział o wiele bardziej mnie wkręcił, niż pierwszy :)
    Ciekawe jaki będzie trzeci .. ^^
    Co do tego rozdziału to trochę mi przypomniało scenę z filmu "Trzy metry nad niebem" tylko, że zamiast motorów były auta ;p
    Czekam na kolejny rozdział ;)
    A co z twoim drugim blogiem, bo nwm.czy go kończyć i czy go zaczynać czytac :/
    @Aliccee00

    OdpowiedzUsuń
  16. adfdsasdf świetny <3 nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału <3

    OdpowiedzUsuń
  17. Na miejscu Des poczułabym sie tak samo gdybym zobaczyła tyle samochodów i te wyścigi..!! CUDOWNIE *.*

    OdpowiedzUsuń