Przez fioletową zasłonkę przedostał
się do pokoju nieproszony promyk słońca, oświetlając śpiącą
twarz dziewczyny. Rażące promienie padły na jej oczy, sprawiając,
że mimowolnie je otworzyła. W porannym blasku dostrzegła maleńkie
drobinki kurzu tańczące radośnie, zupełnie, jakby znajdowały się
na jakimś balu. Brunetka naciągnęła na głowę białą kołdrę i
przekręciła się na drugi bok, usiłując schronić się przed
światłem.
- Des, wstawaj. Podrzucę cię do szkoły.
Do pokoju dziewczyny weszła długonoga szatynka, ubrana w dopasowaną, białą garsonkę. Zarzuciła za ramię swoje długie włosy i spojrzała wyczekująco na uwypuklenie pod kołdrą.
- Dzięki, przejdę się – mruknęła Destiny, nie odwracając się w stronę matki.
- Ostatnim razem gdy to słyszałam, zastałam cię w domu ze skrętem. Wstawaj.
Danielle ruszyła w stronę łóżka. Stukot jej obcasów rozszedł się po pokoju. Destiny miała wrażenie, że odbił się od ścian i powrócił do niej ze zdwojoną siłą. Głowa cholernie ją bolała, a suchość w gardle męczyła niemiłosiernie, tym samym znacząco je podrażniając. Wczorajsza impreza nie była doskonałym pomysłem, stwierdziła dziewczyna, usiłując przekręcić się na drugi bok. Nim jednak zdążyła cokolwiek zrobić, Danielle pewnym ruchem zerwała z niej kołdrę i rzuciła na podłogę, następnie odsłoniła fioletowe zasłonki i niemal na rozcież otworzyła okna.
- Wstawaj – powtórzyła kobieta. - Za pół godziny masz być na dole, inaczej wychodzisz w piżamie.
Danielle opuściła pokój córki, nie omieszkując trzasnąć drzwiami. Doskonale zdawała sobie sprawę, że córka ma kaca. Kochała ją nad życie, lecz uwielbiała robić jej na złość, zresztą tak samo jak Destiny jej.
- Des, wstawaj. Podrzucę cię do szkoły.
Do pokoju dziewczyny weszła długonoga szatynka, ubrana w dopasowaną, białą garsonkę. Zarzuciła za ramię swoje długie włosy i spojrzała wyczekująco na uwypuklenie pod kołdrą.
- Dzięki, przejdę się – mruknęła Destiny, nie odwracając się w stronę matki.
- Ostatnim razem gdy to słyszałam, zastałam cię w domu ze skrętem. Wstawaj.
Danielle ruszyła w stronę łóżka. Stukot jej obcasów rozszedł się po pokoju. Destiny miała wrażenie, że odbił się od ścian i powrócił do niej ze zdwojoną siłą. Głowa cholernie ją bolała, a suchość w gardle męczyła niemiłosiernie, tym samym znacząco je podrażniając. Wczorajsza impreza nie była doskonałym pomysłem, stwierdziła dziewczyna, usiłując przekręcić się na drugi bok. Nim jednak zdążyła cokolwiek zrobić, Danielle pewnym ruchem zerwała z niej kołdrę i rzuciła na podłogę, następnie odsłoniła fioletowe zasłonki i niemal na rozcież otworzyła okna.
- Wstawaj – powtórzyła kobieta. - Za pół godziny masz być na dole, inaczej wychodzisz w piżamie.
Danielle opuściła pokój córki, nie omieszkując trzasnąć drzwiami. Doskonale zdawała sobie sprawę, że córka ma kaca. Kochała ją nad życie, lecz uwielbiała robić jej na złość, zresztą tak samo jak Destiny jej.
Des zaklęła pod nosem i powłócząc
nogami skierowała się w stronę łazienki. Chłodny prysznic
natychmiast przywrócił ją do życia, sprawiając nawet, iż ból
głowy nieco osłabł. Brunetka podsuszyła lekko swoje długie,
czekoladowe włosy i nałożyła delikatny makijaż, jedynie mocniej
podkreślając oczy. Wychodząc z łazienki skierowała się w stronę
szafy i wyrzucając z niej po kolei niemal wszystkie rzeczy, w końcu
zdecydowała się na czarny zestaw, składający się ze skórzanych
leginsów, topu i ramoneski z paroma ćwiekami. Naciągnęła na nogi
również czarne botki i ruszyła w stronę wyjścia, po drodze
chwytając z podłogi torbę.
- Widzisz, jak chcesz to potrafisz – skwitowała Danielle. - Masz – podała córce opakowanie tabletek. – Powinno pomóc.
- Widzisz, jak chcesz to potrafisz – skwitowała Danielle. - Masz – podała córce opakowanie tabletek. – Powinno pomóc.
***
Destiny opuściła czarnego
Astona Martina i skierowała się
w stronę czerwonego, ceglanego budynku.
- Wrócę dziś późno – usłyszała tuż za sobą głos matki. - Chcę zastać dom w takim samym stanie w jakim widziałam go dziś rano – puściła córce oko i niemal z piskiem opon odjechała z parkingu.
- Twoja mamuśka jest tak cholernie seksowna.
- Zamknij się, Chad. Nie mam ochoty wysłuchiwać twoich fantazji z moją matką w roli głównej – mruknęła Des.
Blondyn uśmiechnął się znacząco, na co dziewczyna uderzyła go w ramię. Westchnęła głęboko i usiłując zignorować Chada gadającego jej do ucha, ruszyła w stronę wejścia. Tuż przy drzwiach czekała na nią przyjaciółka – niewysoka blondynka o przenikliwych, szafirowych oczach. Na widok Des podbiegła do niej i mocno uścisnęła, całując na przywitanie. Channell wyrzuciła niedopałek, wypuszczając w powietrze chmurę białego dymu.
- Och, cześć Chad – mruknęła z niesmakiem. - Jak się czujesz? - spytała brunetkę, chwytając ją pod ramię.
- Nie jest źle. Dostałam od mamy jakieś tabletki – odparła Destiny.
Przyjaciółki weszły do szkoły, kierując się w stronę sali od angielskiego. Brunetka wyciągnęła z torby iPhone'a i spojrzała na godzinę.
- Idziemy do łazienki? - spytała, zwracając się do przyjaciółki.
- Spóźnimy się – Channell zakręciła sobie na palcu kosmyk blond włosów.
- Jakby cię to obchodziło. Chodź!
Des chwyciła przyjaciółkę za rękę i niemal biegiem skierowała się w stronę łazienki. Zanim otworzyła drzwi rozejrzała się dookoła, by sprawdzić czy nikt nie idzie w ich stronę. Chwyciła za klamkę i szybkim ruchem otworzyła drzwi, ładując do środka Channell, a następnie siebie. Otworzyła ostatnie drzwi od kabiny razem z przyjaciółką weszły do środka. Destiny usiadła na desce i po chwili poszukiwań, wyciągnęła z torby niemal idealnego skręta. Odpaliła go, strzepując na podłogę niepotrzebną ilość przezroczystej bibułki, a następnie porządnie się zaciągnęła. Po pomieszczeniu rozszedł się charakterystyczny zapach marihuany. Dziewczyna poczuła, że drażni ją w płucach oraz gardle, więc niemal ze świstem wypuściła powietrze, a kabinę owinęła szarawa chmura. Zaciągnęła się ponownie i podała skręta przyjaciółce. Minęło prawie dziesięć minut, zanim wypaliły wszystko do końca.
- Otwórz okno - powiedziała spokojnie Des.
Sama wstała i podeszła do lustra, przyglądając się swojemu odbiciu. Wyglądała całkiem dobrze, była wręcz zadowolona z tego co widzi, lecz w oczy natychmiast rzucały się jej przekrwione białka oraz lekko przymknięte powieki. Brunetka zaklęła pod nosem i położyła na umywalce torbę, usilnie w niej czegoś szukając.
- Masz może krople do oczu? - spytała, odwracając się w stronę Channell.
Blondynka pokiwała twierdząco głową i podała przyjaciółce niewielką buteleczkę z białym płynem. Po wpuszczeniu kropli białka Destiny natychmiast przybrały białą barwę. Dziewczyna oddała przyjaciółce buteleczkę, poprawiła makijaż i skierowała się w stronę wyjścia. Nim zdążyła odejść od drzwi, poczuła jak coś z impetem uderza ją w bark. Siła był tak wielka, że Des o mało się nie przewróciła, wpadając na szafki.
- Kurwa!
Brunetka podniosła wzrok, który natychmiast zaobserwował owe „coś”. Tuż przez nią stał wysoki, dobrze zbudowany brunet, ubrany w ciemne, jeansowe spodnie i dużą, szarą bluzę z kapturem. Na jego głowie znajdowała się czarna czapka z napisem SUPRA.
- Sorry – mruknął.
Delikatnie przesunął Des i wpisując szyfr otworzył metalową szafkę. Dziewczyna dostrzegła skrawek tatuażu na jego ręce, gdy rękaw jego bluzy nieco się podciągnął, kiedy usiłował wyciągnął z szafki książkę. Trzaskając drzwiczkami odwrócił się napięcie i ruszył korytarzem przed siebie, nie racząc Destiny choćby jednym spojrzeniem.
- Co to miało być, do cholery?! - warknęła brunetka, poprawiając swoje włosy.
- To ten nowy – odparła Channell.
- Jaki znowu nowy?! - Des ruszyła w stronę sali.
W środku niemal cała się gotowała. Nawet nie raczył jej przeprosić lub choćby spytać czy wszystko dobrze. Co za dupek, pomyślała.
- Nie do końca taki nowy – dodała po chwili blondynka.
- Channell, wysłowisz się wreszcie? - Des zatrzymała się przed drewnianymi drzwiami, spoglądając wyczekująco na przyjaciółkę.
- Chodź, wytłumaczę ci wszystko na angielskim.
Channell otworzyła drzwi i weszła do sali, kierując się na swoje stałe miejsce z Des, tuż na samym końcu sali.
- Jak zwykle spóźnione – skwitował nauczyciel, nie odrywając wzroku od tablicy.
- Bardzo przepraszamy, panie Stewart. To się więcej nie powtórzy – odparła Des nieco przesłodzonym głosem, siadając obok przyjaciółki.
Wyciągnęła z torby książkę oraz zeszyt i wyczekująco spojrzała na przyjaciółkę. Gdy ta nie zareagowała, szturchnęła ją w ramię.
- Wybacz, zamyśliłam się.
- Widzę – odparła Des. - Co z tym nowym-nienowym?
- Przeniósł się do nas ze trzy lata temu – zaczęła Channell. - Na początku czasem widywałam go na korytarzu lub na dziedzińcu. Zazwyczaj chodził sam, ale pod koniec zaczął spotykać się z tymi „fajnymi” - blondynka delikatnie uniosła do góry ręce i w powietrzu nakreśliła palcami cudzysłów. - Rok później wszystko się zmieniło. Nie widziałam go już prawie w ogóle, a jak już się pojawiał, to w dość osobliwym stanie. Słyszałam, że był na odwyku, dlatego nie zdał i teraz musi powtarzać.
Des uniosła do góry brwi i zrobiła kwaśną minę.
- Nikt mu nie kazał ćpać – podsumowała, rozglądając się po klasie.
Z początku nic nie zwróciło szczególnie jej uwagi. Ten sam wystrój od ponad dwóch lat, a także ci sami ludzie. I zapewne tak by została, gdyby ktoś nie zrzucił ręką czarnej czapki z napisem SUPRA.
- Cholera – mruknęła Des, przystawiając dłoń do czoła., a cała złość znów w niej wezbrała.
- Wrócę dziś późno – usłyszała tuż za sobą głos matki. - Chcę zastać dom w takim samym stanie w jakim widziałam go dziś rano – puściła córce oko i niemal z piskiem opon odjechała z parkingu.
- Twoja mamuśka jest tak cholernie seksowna.
- Zamknij się, Chad. Nie mam ochoty wysłuchiwać twoich fantazji z moją matką w roli głównej – mruknęła Des.
Blondyn uśmiechnął się znacząco, na co dziewczyna uderzyła go w ramię. Westchnęła głęboko i usiłując zignorować Chada gadającego jej do ucha, ruszyła w stronę wejścia. Tuż przy drzwiach czekała na nią przyjaciółka – niewysoka blondynka o przenikliwych, szafirowych oczach. Na widok Des podbiegła do niej i mocno uścisnęła, całując na przywitanie. Channell wyrzuciła niedopałek, wypuszczając w powietrze chmurę białego dymu.
- Och, cześć Chad – mruknęła z niesmakiem. - Jak się czujesz? - spytała brunetkę, chwytając ją pod ramię.
- Nie jest źle. Dostałam od mamy jakieś tabletki – odparła Destiny.
Przyjaciółki weszły do szkoły, kierując się w stronę sali od angielskiego. Brunetka wyciągnęła z torby iPhone'a i spojrzała na godzinę.
- Idziemy do łazienki? - spytała, zwracając się do przyjaciółki.
- Spóźnimy się – Channell zakręciła sobie na palcu kosmyk blond włosów.
- Jakby cię to obchodziło. Chodź!
Des chwyciła przyjaciółkę za rękę i niemal biegiem skierowała się w stronę łazienki. Zanim otworzyła drzwi rozejrzała się dookoła, by sprawdzić czy nikt nie idzie w ich stronę. Chwyciła za klamkę i szybkim ruchem otworzyła drzwi, ładując do środka Channell, a następnie siebie. Otworzyła ostatnie drzwi od kabiny razem z przyjaciółką weszły do środka. Destiny usiadła na desce i po chwili poszukiwań, wyciągnęła z torby niemal idealnego skręta. Odpaliła go, strzepując na podłogę niepotrzebną ilość przezroczystej bibułki, a następnie porządnie się zaciągnęła. Po pomieszczeniu rozszedł się charakterystyczny zapach marihuany. Dziewczyna poczuła, że drażni ją w płucach oraz gardle, więc niemal ze świstem wypuściła powietrze, a kabinę owinęła szarawa chmura. Zaciągnęła się ponownie i podała skręta przyjaciółce. Minęło prawie dziesięć minut, zanim wypaliły wszystko do końca.
- Otwórz okno - powiedziała spokojnie Des.
Sama wstała i podeszła do lustra, przyglądając się swojemu odbiciu. Wyglądała całkiem dobrze, była wręcz zadowolona z tego co widzi, lecz w oczy natychmiast rzucały się jej przekrwione białka oraz lekko przymknięte powieki. Brunetka zaklęła pod nosem i położyła na umywalce torbę, usilnie w niej czegoś szukając.
- Masz może krople do oczu? - spytała, odwracając się w stronę Channell.
Blondynka pokiwała twierdząco głową i podała przyjaciółce niewielką buteleczkę z białym płynem. Po wpuszczeniu kropli białka Destiny natychmiast przybrały białą barwę. Dziewczyna oddała przyjaciółce buteleczkę, poprawiła makijaż i skierowała się w stronę wyjścia. Nim zdążyła odejść od drzwi, poczuła jak coś z impetem uderza ją w bark. Siła był tak wielka, że Des o mało się nie przewróciła, wpadając na szafki.
- Kurwa!
Brunetka podniosła wzrok, który natychmiast zaobserwował owe „coś”. Tuż przez nią stał wysoki, dobrze zbudowany brunet, ubrany w ciemne, jeansowe spodnie i dużą, szarą bluzę z kapturem. Na jego głowie znajdowała się czarna czapka z napisem SUPRA.
- Sorry – mruknął.
Delikatnie przesunął Des i wpisując szyfr otworzył metalową szafkę. Dziewczyna dostrzegła skrawek tatuażu na jego ręce, gdy rękaw jego bluzy nieco się podciągnął, kiedy usiłował wyciągnął z szafki książkę. Trzaskając drzwiczkami odwrócił się napięcie i ruszył korytarzem przed siebie, nie racząc Destiny choćby jednym spojrzeniem.
- Co to miało być, do cholery?! - warknęła brunetka, poprawiając swoje włosy.
- To ten nowy – odparła Channell.
- Jaki znowu nowy?! - Des ruszyła w stronę sali.
W środku niemal cała się gotowała. Nawet nie raczył jej przeprosić lub choćby spytać czy wszystko dobrze. Co za dupek, pomyślała.
- Nie do końca taki nowy – dodała po chwili blondynka.
- Channell, wysłowisz się wreszcie? - Des zatrzymała się przed drewnianymi drzwiami, spoglądając wyczekująco na przyjaciółkę.
- Chodź, wytłumaczę ci wszystko na angielskim.
Channell otworzyła drzwi i weszła do sali, kierując się na swoje stałe miejsce z Des, tuż na samym końcu sali.
- Jak zwykle spóźnione – skwitował nauczyciel, nie odrywając wzroku od tablicy.
- Bardzo przepraszamy, panie Stewart. To się więcej nie powtórzy – odparła Des nieco przesłodzonym głosem, siadając obok przyjaciółki.
Wyciągnęła z torby książkę oraz zeszyt i wyczekująco spojrzała na przyjaciółkę. Gdy ta nie zareagowała, szturchnęła ją w ramię.
- Wybacz, zamyśliłam się.
- Widzę – odparła Des. - Co z tym nowym-nienowym?
- Przeniósł się do nas ze trzy lata temu – zaczęła Channell. - Na początku czasem widywałam go na korytarzu lub na dziedzińcu. Zazwyczaj chodził sam, ale pod koniec zaczął spotykać się z tymi „fajnymi” - blondynka delikatnie uniosła do góry ręce i w powietrzu nakreśliła palcami cudzysłów. - Rok później wszystko się zmieniło. Nie widziałam go już prawie w ogóle, a jak już się pojawiał, to w dość osobliwym stanie. Słyszałam, że był na odwyku, dlatego nie zdał i teraz musi powtarzać.
Des uniosła do góry brwi i zrobiła kwaśną minę.
- Nikt mu nie kazał ćpać – podsumowała, rozglądając się po klasie.
Z początku nic nie zwróciło szczególnie jej uwagi. Ten sam wystrój od ponad dwóch lat, a także ci sami ludzie. I zapewne tak by została, gdyby ktoś nie zrzucił ręką czarnej czapki z napisem SUPRA.
- Cholera – mruknęła Des, przystawiając dłoń do czoła., a cała złość znów w niej wezbrała.
Channell
spojrzała pytająco na przyjaciółkę, by następnie podążyć
wzrokiem w miejsce, któremu przed chwilą przyglądała się
przyjaciółka. Z jej ust wydobyło się jedynie nieme „och”
______________________________________________________
Rozdział
pierwszy za nami. Jak Wam się podobał?
Na
razie krótko, ponieważ to dopiero pierwsze rozdziały, a co za tym
idzie wprowadzenie do całej historii.
Dziękuję Wam bardzo za tyle wejść i Wasze komentarze, to bardzo miłe i nawet nie wiecie jak motywuje do dalszego pisania.
Jeszcze raz dziękuję i do następnego ♥
Zaktualizowana została lista bohaterów.
Jeśli przeczytałeś, zostaw po sobie w komentarzu choć kropkę.
Dziękuję Wam bardzo za tyle wejść i Wasze komentarze, to bardzo miłe i nawet nie wiecie jak motywuje do dalszego pisania.
Jeszcze raz dziękuję i do następnego ♥
Zaktualizowana została lista bohaterów.
Jeśli przeczytałeś, zostaw po sobie w komentarzu choć kropkę.
Świetny. Fajnie by było gdybyś pisała z perspektywy Des, albo Justina. Ale tak też jest dobrze :)
OdpowiedzUsuńbędę, na razie chciałam to troszkę uogólnić tak na początku. następny będzie już z perspektywy Des :)
Usuńno no ciekawie się zaczyna na pewno będę czytać dalej :)
OdpowiedzUsuń@Agnes5542
Pierwszy rozdział i juz mi się podoba *___*
OdpowiedzUsuńawww są w tej samej klasie hahahaha i ta reakcja Des <3
Czekam niecierpliwie.
@ilysm_jbiebs
Hmm..trudno mi ocenić, bo masz inny styl pisania i myślałam, że będzie całkowicie inna historia, ale przeczytam drugi rozdział i może się wkręcę w czytanie tego bloga :D
OdpowiedzUsuń@aliccee00
Dlaczego nic nie mówiłaś, że piszesz nowego bloga?!
OdpowiedzUsuńJak zawsze idzie Ci wspaniale, dołączam do obserwujących :)
http://seem-like-a-dreams.blogspot.com/
wybacz, skarbie. stworzyłam go w przypływie nagłej weny i zupełnie zapomniałam o nim poinformować ;*
UsuńSuper rozdział, troszkę inny styl pisania jest fajny:)
OdpowiedzUsuńA Chad to jest Chaz? Bo w bohaterach nie ma żadnego Chada ;/
OdpowiedzUsuńsą to dwie różne osoby i w dalszych rozdziałach to widać.
Usuńnie umieszczam wszystkich postaci występujących w ff, poniewież jest to bezsensowne.
Genialny rozdział! To dziwne że nikt nie przyłapał dziewczyn w kiblu... xD
OdpowiedzUsuńDopiero zaczynam czytać :3 Zapowiada się fajnie :D
OdpowiedzUsuń